piątek, 28 marca 2014

Córeczka Tatusia

Natalka jak tata jest w pracy to jest przytulaskiem mamusi. Mamę ukocha, da milion buziaków, mama jest całym jej światem, ale jak tylko tatuś pojawia się na horyzoncie na buźce córci wykwita ogromny uśmiech i biegnie do niego z szeroko otwartymi ramionami. Wtedy już tylko tata się liczy i nikt więcej.
Pogodziłam się już z tym i bardzo się cieszę, że mają ze sobą tak świetny kontakt, bo jedno w drugie jest wpatrzone jak w obrazek. Tak to jest jak z mamą spędza się cały dzień to i znudzić się nią można, więc z tatą też trzeba spędzić trochę czasu i podzielić się z nim tymi wszystkimi uściskami i buziakami...






...z szeroko otwartymi ramionami...

...teraz tylko Tatuś się liczy...

...z ogromnym uśmiechem na buźce....

Buziaki dla Tatusia...

...wpatrzeni w siebie jak w obrazek...

środa, 26 marca 2014

Krok ku samodzielności, czyli Natalka korzysta z nocnika

I stało się... Udało się nauczyć Natalkę wołania siku na nocnik:D
Pierwszy raz próbowaliśmy jakoś w styczniu, ale po trzech dniach zrezygnowaliśmy, bo córcia nie była jeszcze na to gotowa.
A w sobotę kupiliśmy jej nakładkę na toaletę i tak była z niej zadowolona, że w niedzielę zdjęliśmy jej pieluszkę czując, że tym razem się uda...
No i przez cały dzień tylko raz się posikała, wołała ładnie: "siku", sadzaliśmy ją i po zrobieniu tego, co trzeba nie chciała zejść i długo trzeba było ją przekonywać, żeby zeszła;) Nie ma problemu czy to nakładka czy nocnik i tu i tu chętnie siada i robi "swoje"...
Po kilku dniach nadal zdarzy nam się jakaś wpadka(choć nie codziennie), bo a to nie zdąży, a to z kimś się zabawi i zapomni, ale jedna góra dwie wpadki dziennie i nie całą pojemnością pęcherza, bo posadzona po chwili dokańcza tam gdzie trzeba;) A poza tymi "chwilami zapomnienia" cały czas ładnie mówi, że to już.
Pieluszka na razie wciąż nam towarzyszy podczas snu i wyjścia na dwór, ale i to z czasem się zmieni...










sobota, 22 marca 2014

Wskazówka nr 2: PERSPEKTYWA

Rozróżniamy trzy perspektywy fotografowania dzieci: na wysokości ich oczu, z góry i z dołu.
W każdym poradniku o fotografii dziecięcej przeczytacie, że zdjęcia naszych latorośli powinny być robione na poziomie ich oczu i ja się z tym absolutnie zgadzam. Ujęcia robione w ten sposób są najbardziej rzeczywiste i nie zaburzają proporcji naszego małego modela. Zdjęcia robione z góry sprawiają, że nogi i tułów naszego dziecka są nieproporcjonalnie małe w stosunku do głowy.
Ujęcia robione na wysokości oczu naszych pociech powinny być najczęściej robionymi zdjęciami, ale żeby nasze fotografie nie były monotonne warto od czasu do czasu złamać regułę i pstryknąć fotkę z góry, stojąc nad pociechą (ale dobrze ją wykadrować), bądź z dołu, np: gdy dziecko zjeżdża ze ślizgawki.
Poniżej możecie zobaczyć przykłady każdej z trzech perspektyw.



Na wysokości oczu...

Z dołu

Z góry

Pierwszy dzień wiosny i pewien wypadek

Wiosna przywitała nas piękną pogodą, więc jakbym mogła jej nie powitać nowymi kadrami z pierwszego wiosennego spaceru???
Z córcią po raz kolejny poszłyśmy nad stawek po drugiej stronie ulicy. Natalka nie do końca przekonana, bo w tle słyszała jak tata piłuje drzewo i koniecznie chciała wrócić na podwórko, ot tatusiowa córeczka.
Co tu zrobić, żeby ją przekonać, że tu też jest fajnie??? Wiem jak bardzo lubi wodę, więc pozwoliłam jej podejść do brzegu stawku i dłubać patykiem w wodzie. Po obserwacji jej stwierdziłam, że mogę porobić kilka zdjęć i kawałek odeszłam, a gdy próbowała podejść bliżej, wystarczyło upomnienie i wracała na miejsce, tylko mnie słucha, więc nie było problemu.
Pstrykam, nawołuje, podaje nowe patyki i w pewnym momencie córcia się potknęła i wpadła do wody... Ja oczywiście prawie dostałam zawału na miejscu, ale po niecałej sekundzie Natalkę miałam już w ramionach. Okazało się, że na tej płyciźnie zmoczyła sobie tylko przód ubranka i rączki, buźkę i buty miała suche. Na szczęście moja dzielna córeczka ani się nie rozpłakała, ani nawet się nie wystraszyła, po prostu grzecznie czekała aż ją podniosę... Ulżyło mi i ze śmiechem poszłyśmy do domu się przebrać, żeby za chwilę kontynuować spacer.
Spacer dokończyłyśmy już z tatą, kończąc go na placu zabaw...




Przed pomysłem mamy...

Patyk już jest...

To sobie dłubiemy...

Już po wypadku, bezpiecznie na placu zabaw
z podwójną asekuracją...






piątek, 21 marca 2014

Wskazówka nr 1: Sprawdźmy co się dzieje dookoła naszego modela/modelki

Pewna bardzo mądra kobieta, mama, znająca się chyba na wszystkim i zawsze służąca dobrą radą, a zarazem imienniczka mojej córci dała mi jak zawsze doskonałą wskazówkę, aby zamieszczać na blogu porady fotograficzne.
Pomysł mi się spodobał, więc spróbuję mu sprostać.



Oto WSKAZÓWKA NR 1



Zanim zrobicie kolejne zdjęcie Waszej pociechy sprawdźcie czy gdzieś w tle nie znajdują się przedmioty, bądź osoby, które mogłyby zakłócić kompozycję Waszego kadru, np: ubranka na kanapie obok albo włączony telewizor, a w nim Wasz ulubiony serial, o tak zwanych "mistrzach drugiego planu" nie wspominając, no może jeden, góra dwa przykłady: ziewający dziadek na fotelu obok albo piesek liżący się po....;)
Niby proste, prawda? Ale czy komuś z Was nie zdarzyło się zrobić zdjęcia i nie zauważyć, że pomimo tego, że Wasze dziecko wyszło wspaniale to jednak fotografię psuje znajdująca się w tle sterta ubrań przygotowanych do prasowania?
Poniżej kilka moich wpadek oznaczonych na czerwono.



Niepozorna butelka i kadr zaburzony...

A co tutaj robi ten pasek od aparatu???

Minka urocza, Ferdek w tle i jeszcze te ubranka... 

Tym razem Pani Gessler załapała się na zdjęcie...

Kolejny ciuszek odciąga uwagę od modelki...



A teraz przejrzyjcie swoje zdjęcia. Może też znajdziecie takie wpadki...




środa, 19 marca 2014

Kolejne akcesoria

Ostatnio było o moim kolejnym tle, a dzisiaj będzie o kolejnych akcesoriach.
Mój Kochany mąż zrobił mi ostatnio skrzyneczkę i powycinał kilka serduszek, żeby nie było trochę mojego wkładu też tam było;) Ale głównie to zasługa mojej drugiej połówki:)
W głowie mam jeszcze kilka pomysłów jakby tu wykorzystać mojego ukochanego;)
Na razie jednak powykorzystuję to co mam...







Natalka to po prostu dziecko,
a nie profesjonalna modelka,
więc ucieczki z planu zdjęć się zdarzają częściej niż myślicie...



wtorek, 18 marca 2014

Prezent z okazji imienin, czyli czarne tło

Białe tło, a raczej nie do końca białe tło już mam, więc naszła mnie chętka na czarne, a że mąż miał problem z wymyśleniem prezentu dla mnie z okazji imienin, więc sama sobie go wybrałam. I tak oto w moim posiadaniu znalazło się tło i filtr polaryzacyjny. Moja druga połówka miała problem z głowy, a ja z podarków jestem mega zadowolona:) Modelka jest, aparat też, więc sesja też była...




Z sukienusi Natalka już wyrosła, więc teraz przejęła ją Pani Misiowa...

Kwiatek z okazji Dnia Kobiet też się przydał...

Kontrastowo...
Czarno - biało...

Korale na stópkach??? A czemu nie...
U nas wszystko jest możliwe...

piątek, 14 marca 2014

Wiosennie

Ostatnio jest tak pięknie na zewnątrz, że każdą wolną chwilę spędzamy na powietrzu spacerując tu i tam. Nie byłabym sobą, gdybym na te spacery nie zabrała aparatu, który ostatnio doczekał się filtra polaryzacyjnego.












piątek, 7 marca 2014

Dzień Kobiet

Wczoraj miałyśmy okazję z córcią być na Dniu Kobiet organizowanym dla kobiet z gminy Kołczygłowy. Teściowa zaproponowała, szwagierka podsunęła pomysł robienia zdjęć z występów i to mnie przekonało. Zawsze to okazja do wyciągnięcia aparatu... W sumie to umęczyłam się, biegając za moją prawie dwulatką, która rządziła wszystkimi dziećmi, niezależnie od wieku, i w międzyczasie robiąc zdjęcia, ale ogólnie fajnie było. Najlepsza była niespodzianka na koniec...





Ta nieśmiałość jest tylko pozorna...

Zapatrzona na...

...taniec brzucha w takim oto wykonaniu;)

I teraz w domu tylko to zdjęcie chce oglądać;)
Woła "pupa" i wiadomo jakie zdjęcie trzeba jej pokazać;)

czwartek, 6 marca 2014

Łabędzie

Tak oto pewnego razu na stawku po drugiej stronie ulicy pojawiły się łabędzie...
Córcia ubrana, aparat w dłoń i spacer dookoła stawku zaowocował w takie kadry...






Tło i dodatki

Cały czas pracujemy na tle, ale samo tło to za mało, więc przydałyby się jakieś akcesoria...
Puk puk... do Teściowej czy przypadkiem nie ma jakiejś  niepotrzebnej włóczki, no i udało się kilka zdobyć.
Po ciężkiej pracy cięcia, dzielenia i zaplatania powstał warkocz, który nie omieszkałam wykorzystać. I pewnie nie raz będzie jeszcze wykorzystany... A że warkocz to za mało to róża po Walentynkach, a raczej jej płatki też się przydały...
Córcię też by się przydało przyozdobić, więc na główkę powędrowała opaska zrobiona przeze mnie kilka dni wcześniej... Do tego sukienka i gotowe...





Wiosna zimą

Zima nas już na szczęście opuściła, pomimo tego, że w kalendarzu wciąż trwa. Jak dla mnie mogłaby już nie wracać, ale przy takich zawirowaniach pogody można się jej spodziewać nawet w maju... tfu tfu... obym nie wykrakała...
A skoro zimy nie ma to mamy prawie wiosenne kadry...







No to HOP...



Tatusiu, mam brudną rączkę...

Walentynkowy prezent

To może pochwalę się jedną z niespodzianek walentynkowych od mojego wspaniałego męża;)
Moje dzieło na płótnie wisi u nas na ścianie:D
Nieskromnie przyznam, że uwielbiam na nie patrzeć i jestem z niego dumna;)
Jeszcze raz bardzo Ci dziękuję Kochanie:*






Morze

Pewien niedzielny wypad nad morze zaowocował w takie oto ujęcia. Było dość zimno, ale warto było choć przez chwilę pooddychać jodem;) Z resztą ja tak bardzo lubię morze...





Zapatrzona w odlatujące "gęsi"

Czyżby jakiś spisek???